Dawno nie szyłam ubrań, a brakowało mi w szafie letniej sukienki. Ostatnio słynę z podejmowania dobrych, krawieckich decyzji, więc zabranie się za cienką tkaninę wiskozową zaraz po szyciu plecaków z kodury doskonale wpisywało się w ten klimat 😉
Sukienka miała być troszkę luźniejsza, taka idealna na upalne dni. Górę ozdobiłam falbanką, w pasie jest gumka, dzięki której marszczenie pod paskiem jest równomiernie rozłożone. Dół skrojony został z wycinka koła (jeżeli dobrze pamiętam to jakieś 60 stopni :P).
Idealnie nie wyszło, sukienka ma sporo niedociągnięć, ale już machnęłam ręką, bo wszystkie materiały do jej stworzenia kosztowały mnie jakieś 15 zł. W sumie dobrze się czuję w tym fasonie, więc następnym razem poprawię wszystko, co mi w tej nie pasuje 😛
Lubicie takie fasony? A może falbanki już Wam się znudziły?
Cześć,
To zdecydowanie dobra decyzja krawiecka
Pozdrawiam,
Kasia
Mówisz? 🙂 W trakcie szycia miałam wrażenie, że gorzej wybrać nie mogłam 😛
Fajnie wyglądasz. Nie dla mnie falbanki, ale kolor bym wzięła.
pozdrawiam:)
Chyba Cię rozumiem, bo to moje pierwsze falbanki w życiu 😀 No chyba, że za dzieciaka miałam jakieś falbaniaste ciuszki ;P